Któregoś wrześniowego poranka, przed wschodem slońca...
Z racji wolnego dnia i ochoty na poranny marszo - spacer w nadziei na piękny poranek wzorem dnia poprzedniego ruszyłem na najbliższy punk widokowy. Niestety jak widać było... jak było.
Ze świtem to tak jak z codziennością, czasem niespodziewając się niczego nadzwyczajnego wydarzy się coś niezwykłego, coś co pamiętamy na długo i na odwrót, czasem gdy bardzo chcemy akurat nie wychodzi lub nie udaje nam się nic mimo uporczywych wysiłków. Cóż, jak to w życiu... :)
Zembrzyce, 16.09.2015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz